sobota, 31 stycznia 2009

Street View w Polsce

Każdy zapewne widział mapy satelitarne świata, które upublicznia Google. Natomiast nie każdy wie, że Google ma jeszcze coś takiego jak Street View. Czym jest Street View? Jest to zbiór milionów zdjęć, lecz tym razem nie satelitranych a takich zwyczajnych, które są zrobione na ulicach całego świata. Zdjęcia te są publikowane w ten sposób, że możemy sobie urządzać wirtualnie spacery np. po moście Golden Gate, Times Square oraz po wielu innych lokalizacjach w miastach Ameryki, Australii, Japonii czy Europy.

Niestety, jeżeli chodzi o tę ostatnią, to mimo, że możemy przy pomocy Google oglądać rzymskie Koloseum, lub paryską Wieżę Eiffel'a, to już widoku polskich miast w ramach Street View nie uświadczymy.

Ale, co Google jeszcze się nie udało, to udało się pewnej rumuńskiej firmie. Pod adresem www.norc.pl mamy możliwość pospacerować sobie po czterech miastach Polski. Wrażenia są niesamowite, szczególnie jeżeli jesteśmy w stanie zajrzeć na ulice, które znamy na co dzień. My wypatrzyliśmy nasz samochód stojący pod oknem. Zdjęcia są w miarę aktualne - wyglądają na zeszłoroczne lato. Próbowaliśmy określić dokładnie, który to był dzień, ale to ciężka sprawa. Może Wam się uda.

Całe to Street View, to niby taka ciekawostka, ale może się też okazać przydatnym narzędziem dla kogoś poszukującego mieszkania. Pod warunkiem, że szuka go w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu bądź Poznaniu, bo na razie tylko te miasta są tu prezentowane. Przyda się, jeżeli chcemy sprawdzić jak w letni dzień wygląda okolica nieruchomości którą jesteśmy zainteresowani. A przy odrobinie szczęścia można obejrzeć nawet samą nieruchomość i to pod różnymi kątami. Ponadto warto sprawdzić dokładnie jak tam dojechać, bo samo "palcem po mapie" może w niektórych sytuacjach nie wystarczyć.

Po tym jak już obejrzeliśmy zdjęcia naszej okolicy, kilka miejsc wartych obejrzenia, oraz wielu miejsc nie wartych zachodu, sprawdziliśmy też drogę na oddział położniczy. Tak na wszelki wypadek. Bo jeszcze nie znamy dnia ani godziny.




czwartek, 29 stycznia 2009

Metraż

Dziś o metrażu słów kilka. Powierzchnię mieszkań mierzy się według Polskich Norm. Do kwietnia 1999 r. obowiązywała PN-70/B-02365 z 30 czerwca 1970 r. Potem zastąpiła ją inna: PN-ISO 9836-1997 z 28 października 1997 r.

Norma: PN-70/B-02365
  • pomiar metr nad podłogą
  • w stanie surowym, tzn. bez tynków i okładzin wykonywanych na miejscu
  • wnęk w ścianach o powierzchni do 0,1 mkw. nie dolicza się do powierzchni mieszkania
  • powierzchni zewnętrznej niezamkniętej ze wszystkich stron dostępnych z danego pomieszczenia (np. balkony, loggie) nie wlicza się do powierzchni pomieszczenia mieszkania
  • dokładność pomiarów i obliczeń powierzchni do 0,1 mkw.
Powierzchnia pomieszczenia ze skośnym sufitem:
  • o wysokości powyżej 2,20 m liczy się w 100 proc.
  • o wysokości od 1,40 m do 2,20 m liczy się w 50 proc.
  • poniżej 1,40 nie wlicza się do powierzchni mieszkania.
Norma PN-ISO 9836: 1997
  • pomiar na poziomie podłogi
  • wnęk w ścianach o powierzchni poniżej 0,1 mkw. nie dolicza się do powierzchni mieszkania
  • w stanie całkowicie wykończonym
  • powierzchnie zewnętrzne niezamknięte ze wszystkich stron, dostępne z danego pomieszczenia (balkony, loggie, tarasy itp.) dolicza się do powierzchni lokalu, wykazując oddzielnie: powierzchnie nienakryte (balkony, tarasy), powierzchnie nakryte (loggie)
  • dokładność pomiarów i obliczeń powierzchni do 0,01 mkw.
Powierzchnię pomieszczenia ze skośnym sufitem liczy się w całości, zgodnie z powierzchnią jego podłogi, ale dzieli się ją na dwie części:
  • część o wysokości poniżej 1,90 m, która może być zaliczona wyłącznie do powierzchni pomocniczej
  • liczy się część o wysokości 190 m i więcej.

Teoretycznie nowsza norma zastąpiła starszą, ale żaden przepis nie przewiduje obowiązku jej stosowania. Oznacza to, że można posługiwać się albo jedną, albo drugą, tyle że trzeba być konsekwentnym. Jeżeli kupujemy mieszkanie, warto zwrócić uwagę, jaką normę wymienia umowa, oraz zastanowić się, czy ona nam odpowiada. Jeżeli nie, to można zażądać zmiany. Jeśli umowa nie wymienia żadnej normy, można zaproponować jej wprowadzenie. Nie będzie wtedy niespodzianek przy odbiorze lokalu. Ale pamiętajmy, że różnice w powierzchni są często nieuniknione.

Zazwyczaj umowy przedwstępne przewidują, że powierzchnia gotowego lokalu może się różnić od tej z umowy przedwstępnej. Często podaje się konkretną wartość o jaką mogą się one różnić. Co jednak zrobić, gdy różnica jest duża? Nie zawsze musisz dopłacić za większe mieszkanie.

A na koniec ćwiczenie praktyczne dla Was. Zmierzcie mieszkanie w którym teraz mieszkacie. Podajcie w komentarzach ile Wam wyszło.



wtorek, 27 stycznia 2009

RPP obniżyła dziś stopy

Dobra informacja dla posiadaczy oraz chcących wziąć kredyty hipoteczne w złotówkach. RPP obniżyła stopy procentowe o 75 pkt bazowych, główna stopa NBP wyniesie nie mniej niż 4,25 proc. Czekamy teraz aż spadnie WIBOR a co za tym oprocentowanie oferowane przez banki. Więcej o tym, jak taka decyzja przekłada się na wysokość miesięcznej raty a co za tym idzie zdolność kredytową, napiszemy w najbliższym czasie.

Jednak nie wszyscy są zdania, że taka decyzja jest dobra. Jeszcze przed ogłoszeniem decyzji rady pojawił się artykuł:
Rado, nie tnij stóp, bo efekt cięcia będzie odwrotny do zamierzonego.

Z dzisiejszego przeglądu prasy mamy dla Was jeszcze dwa artykuły. Być może wśród czytelników są posiadacze książeczek mieszkaniowych. Widać las rąk. Dla Was jest dobra wiadomość, bo łatwiej będzie odzyskać pieniądze zablokowane na nich.

Jest też coś dla singli. Nie wstydźcie się, wiemy, że tam jesteście. Okazuje się, że deweloperzy patrzą na Was coraz przychylniej.

Z teraz coś z zupełnie innej beczki. Gdy promowaliśmy bloga wśród znajomych, nieoczekiwanie okazało się, że wielu z nich nosi się z podobnym zamiarem jak my. Też myślą o kupnie mieszkania. Dobrze się więc składa, bo oznacza to, że blog ma szanse trafić na podatny grunt. Mamy nadzieję, że będziemy się mogli wymieniać swoimi doświadczeniami i uwagami. Dlatego wszyscy, którzy nosicie się z zamiarem kupna mieszkania, nie bójcie się i wypowiedzcie to głośno: "Chcę kupić mieszkanie". Postawienie przed sobą jasnego i prostego celu pomaga. Ustalcie sobie ramy czasowe i do roboty! Możecie korzystać z naszych wskazówek i porad, ale nie ograniczajcie się do nich. Próbujcie na własną rękę zdobyć potrzebną wiedzę. A jak już ją zdobędziecie, to możecie podzielić się nią z innymi np. za pośrednictwem tego bloga, dla dobra wszystkich. W grupie raźniej.

To tyle na dziś. A, skoro byliście na tyle wytrwali, żeby dotrzeć aż do tego miejsca, to mamy niespodziankę. Jeżeli przypadkiem poszliście za naszą radą i wyrzuciliście telewizor, by po chwili się zreflektować, że nie macie jak teraz oglądać najlepszych polskich filmów fabularnych oraz dokumentalnych emitowanych przez TVP, to nie musicie się obawiać utraty tej przyjemności, bo oto przed Państwem, darmowa, legalna, polska, najlepsza Filmoteka TVP!

Miłego oglądania.



poniedziałek, 26 stycznia 2009

Blogowanie

Pomału i nieśmiało zaczynają pojawiać się pierwsze komentarze do wpisów. Bardzo się cieszymy, że jednak jest ktoś po drugiej stronie kabla, kto w swoim zaciszu (lub zagłośniu, jeżeli nie wyłączył telewizora) poświęcił trochę cennego czasu na zapoznanie się z naszym blogiem. Dziękujemy też za miłe słowa kierowane metodą "poza blogową" i zachęcamy do wypowiadania się pod wpisami.

Tak trzymać! Nie przejmujcie się naszym (głównie moim) stylem i chaosem tu panującym. Po prostu czytajcie i komentujcie. Obiecujemy odpowiadać na mniej lub bardziej merytoryczne komentarze oraz na konstruktywną krytykę. Żebyście nie czuli się osamotnieni, przyłączamy się do Was i również przeczytaliśmy dziś tego bloga. Całego. Tym bardziej, że nie ma tego dużo. Wnioski? Nietrudno odnieść wrażenie, czytając wpisy chronologicznie, że panuje tu niezły bałagan. Nie chodzi o to, że jest to zamierzone. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Tak właśnie wygląda, na razie, nasze podejście do kupowania mieszkania. Mamy jakąś wiedzę, poszatkowaną i porozrzucaną. Mamy jakieś przeczucia. Mamy jakieś wyobrażenia. Mamy też wiele spraw na głowie w ogóle nie związanych z celem tego bloga. To wszystko przeplata się i powoduje mętlik.

I tu w sukurs przychodzi nam nowoczesna technologia. Otóż, jak zapewne już się zdążyliście zorientować, pod każdym wpisem pojawiają się etykiety. Dzięki nim można łatwo i szybko ocenić, czego dany wpis dotyczy. A to nie wszystko. Po prawej stronie znajduje się sekcja, gdzie wymienione są wszystkie użyte na tym blogu etykiety. Kliknięcie na nich powoduje wyświetlenie tylko wpisów odnoszących się do danego tematu. Czyż to nie jest wspaniałe?! Teraz jednym ruchem można uporządkować chaos!

To tyle na dziś, ale nie traćcie nadziei. Już niedługo pojawią się kolejne wpisy związane z celem tego bloga oraz innymi ważnymi wydarzeniami. Mamy nadzieję, że coraz bardziej uporządkowane.



niedziela, 25 stycznia 2009

Życie bez telewizora

Dziś trochę o życiu po. Czyli, jak to będzie gdy kupimy już mieszkanie. Na pewno będzie trzeba je umeblować. Ponieważ, w dzisiejszych czasach telewizor, dla niektórych, to bardzo ważny mebel, dziś będzie o telewizorze.

Podczas kupowania telewizora można przebierać w markach, calach, cenach, kolorach, funkcjach itd. itp. Sam wybór miejsca, gdzie go postawić (bądź powiesić), też może przyprawić o ból głowy. Dla wielu ludzi telewizor jest jak członek rodziny. Choć trochę nieruchawy, wychudzony, szerszy niż wyższy, to i tak odgrywa bardzo ważną rolę we współczesnym gnieździe.

Niestety, wielu ludzi zapomina o bardzo istotnej właściwości telewizora. Poza tym, że pozwala dowiadywać się wielu interesujących rzeczy, na bieżąco śledzić wiadomości z kraju i ze świata, bądź życie intymne gwiazdek (tych wymyślonych i tych jeszcze bardziej wymyślonych), ma również wyłącznik. Taki mały przycisk (czasem świecący), który po naciśnięciu powoduje że do mieszkania wraca cisza, spokój i dużo, dużo czasu za to ulatują smutki i stres. Przyznacie sami, że taka funkcjonalność telewizora to dopiero coś! My ją cenimy do tego stopnia, że, kilkanaście miesięcy temu, pozbyliśmy się telewizora całkowicie!

Niby coś niezwykłego i może nawet nienormalnego, ale, jak się okazuje, nie tylko my tak mamy. Niedawno pojawił się taki artykuł w Rzeczpospolitej, traktujący o ludziach, którzy żyją bez telewizora. Dziwne, nie wiedzieliśmy, że istnieje taki trend.

Tak, czy inaczej, to nie na telewizorze będziemy się skupiać meblując i urządzając nasze nowe M.

A co Wy o tym sądzicie? Warto mieć telewizor? Kiedy się pozbyliście (pozbędziecie) swoich telewizorów i dlaczego?



sobota, 24 stycznia 2009

Uwaga na spadające ceny

Ceny spadają, albo już za chwilę zaczną spadać. Przyczyn jest wiele. Oto najważniejsze.

Skutki światowego kryzysu finansowego dotrą do Polski. W Stanach Zjednoczonych oraz w Wielkiej Brytanii ceny nieruchomości spadły w trakcie ostatnich 12 miesięcy o 20-50 proc. Podobnych przecen można się spodziewać u nas.

Deweloperzy przestali budować. Z nowych inwestycji, które deweloperzy planowali na 2009 r. 85 proc. zostało już wstrzymanych. Analitycy szacują, że wraz z powolnym, ale systematycznym nabywaniem mieszkań w realizowanych obecnie projektach całkowita dostępna oferta będzie ulegała zmniejszeniu.

Niższa dostępność kredytów hipotecznych oraz oczekiwania kupujących co do dalszego spadku cen. Już obecnie ceny transakcyjne znacząco różnią się od cen wywoławczych.

Pogorszenie ogólnej sytuacji gospodarczej i spodziewany wzrost bezrobocia. A największe spadki cen dotkną mieszkań w starych budynkach.

Po takiej lekturze strach wychodzić na ulicę, żeby nie oberwać w głowę jakąś spadającą ceną. My tymczasem zacieramy rączki i bacznie obserwujemy dalszy rozwój sytuacji.



piątek, 23 stycznia 2009

Rozeznanie na rynku nieruchomości

W tym roku hitem będzie "Kredyt z dopłatą". To bardzo interesująca dla nas propozycja. Na pewno weźmiemy taką opcję pod rozwagę, o ile ceny mieszkań w naszym mieście osiągną przewidziany w ustawie, jak na razie ciągle jeszcze wysoki, pułap. Ale widać światło w tunelu. Jeżeli przepowiednie się spełnią, "Rodzina na swoim" wchodzi do gry.

Niestety, w dalszym ciągu, nie dość, że mieszkania są dość drogie, to jeszcze trudno pożyczyć na mieszkanie. Na całą sprawę patrzymy jednak optymistycznie. Czekamy aż sytuacja na rynku kredytów się uspokoi i wtedy wkraczamy do akcji. Poza tym cały czas przed nami bardzo prawdopodobne obniżki stóp procentowych - a nie wykluczamy kredytu w złotówkach.

Na wypadek, gdyby wszystkie nasze nadzieje zawiodły, mamy jeszcze wsparcie pana Pawlaka, który deklaruje, że Państwo pożyczy na wkład.

Tak, czy inaczej, zabieramy się na poważnie za tworzenie planu. Decyzję przekuwamy w cel:
W tym roku kupujemy mieszkanie.

Jak mamy cel, to będzie nam łatwiej. Sami spróbujcie. Mając jasny, klarowny cel, najlepiej opisany jednym zdaniem, automatycznie lżej się oddycha. Nie ma już domysłów, zmian, niedopowiedzeń. Teraz już wiadomo, o co chodzi.

Zatem mamy cel. Teraz pracujemy nad planem, aby ten cel osiągnąć. Dziś prezentujemy pierwszy punkt planu. Roboczo nazywamy go "Rozeznaniem na rynku nieruchomości". Już w lutym (a może jeszcze w styczniu - zależy to od naszej Córki), gdy będę w stanie wygospodarować trochę wolnego czasu w ciągu dnia, wykonam kilkanaście/kilkadziesiąt telefonów do różnych deweloperów/pośredników. Zamierzamy zorientować się, jak tak naprawdę wygląda sytuacja na rynku nieruchomości. Nie można się opierać jedynie na rewelacjach opisywanych przez gazety lub czasopisma. Mamy nadzieję, że w rezultacie tych telefonów będziemy mieć szansę przyjrzeć się z bliska kilku inwestycjom. Nie chodzi oczywiście o podpisywanie od razu umów. Raczej o rekonesans i nabycie doświadczenia w rozmowach z "ludźmi z branży". Nie nastawiając się na nic i nie będąc pod presją łatwiej rozmawiać o konkretach.

Wynik tego rozeznania oczywiście opublikujemy na blogu. Tymczasem, w następnych odcinkach zaprezentujemy kolejne punkty planu. O ile zdążymy je wymyślić.



Po prostu koci świat

Życie z kotem nie zawsze jest usłane różami. Może ciężko w to uwierzyć, ale ono naprawdę często tak wygląda:



Po dzisiejszej nocy mamy ochotę wypożyczyć naszą Fasolkę. Może ktoś zna jakiegoś Japończyka?

czwartek, 22 stycznia 2009

Po co komu blog o szukaniu, kupowaniu mieszkania?

Kupno mieszkania dla jednych jest, jak każdy inny zakup - telewizor, pralka, samochód. Dla innych natomiast jest trudnym i problematycznym procesem, szczególnie w przypadku kupna na kredyt zaciągany na kilka dziesięcioleci. Niestety, my należymy do tej drugiej kategorii. Pomysł kupna własnego mieszkania przeraża nas. Myśl o kredycie na 30 lat i racie 2000 zł płaconej co miesiąc paraliżuje. Kolejne etapy: wizyty u sprzedawców, deweloperów, w bankach, urządzenie mieszkania, przeprowadzka wymagają poświecenia czasu. A czasu, oczywiście jest mało. Szczególnie u młodych rodziców. Dlaczego więc zwiększać sobie obciążenie poprzez prowadzenie bloga?

Kilka odpowiedzi:
  1. Uporządkowanie informacji. Blog ma być miejscem, gdzie będziemy składować różne informacje istotne dla nas podczas realizacji naszego planu.
  2. Tak czy inaczej mielibyśmy notatki z wizyt w kolejnych mieszkaniach, w bankach. Na pewno prowadzilibyśmy jakieś wyliczenia itp. wszystko po to, żeby móc do nich wrócić i porównać. Blog może być takim składowiskiem. Wpisom można nadawać etykiety kategoryzując je.
  3. Kupno mieszkania to może być ciekawa przygoda. Spróbujemy ją opisać, tak subiektywnie, tak z naszego punktu widzenia a nie tak, jak w gazetach i poradnikach.
  4. Mamy nadzieję, że ten blog będzie stanowić jakieś specyficzne kompendium wiedzy dla czytelników, którzy mają przed sobą podobną drogę. Może dzięki temu nie popełnią błędów, które my popełnimy?
  5. Jeżeli znajdzie się grono czytelników, być może doświadczonych, mamy nadzieję uzyskać od Was jakąś pomoc. Może dzięki temu my nie popełnimy błędów, przed którymi nas ustrzeżecie?

Jest jeszcze jedna ważna kwestia. Dzięki temu, że jest blog i, że jest on czytany mamy większą motywację. Bo przecież, dopóki nie ponieśliśmy żadnych kosztów, w każdej chwili możemy się wycofać nie ponosząc strat. I również dlatego powstał blog. Żeby takie myśli, nawet jak przyjdą do głowy - od razu z niej wylatywały. Od dziś zaczynamy promocję bloga, początkowo wśród rodziny i znajomych.

Głównym prowadzącym bloga jestem ja, czyli Tata. Często będę pisać w imieniu całej Rodzinki, redagowany, cenzurowany i autoryzowany przez Mamę, ale czasami napiszę coś od siebie, tak jak teraz. To jest mój pierwszy blog. Mama ma swojego bloga od dłuższego czasu. Ja też chciałem mieć swojego i to jest chyba jeszcze jedna przyczyna jego powstania. Przy okazji więc będzie mi służyć jako poligon doświadczalny. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

Napiszcie w komentarzach, co sądzicie o blogu. Wiemy, że na razie jest jeszcze mało wpisów i mało konkretów, ale ogólny zarys i plan przedstawiliśmy. Wypowiedzcie się - Wasze zdanie jest dla nas ważne. Ten blog jest również dla Was.




środa, 21 stycznia 2009

Czy mieszkania potanieją?

Artykuł z dzisiejszego Pulsu Biznesu, który idealnie się wpisuje w przesłanie z wczorajszego wpisu:

Ceny mieszkań spadną, ale już warto trzymać rękę na pulsie

Coraz więcej "za"!

Tylko, czy to przypadkiem nie jest jakaś nagonka? Czy to nie jest tak, że banki, deweloperzy, pośrednicy, którzy zarabiają na sprzedaży mieszkań gigantyczne pieniądze, obawiają się, że nadmuchana bańka na rynku nieruchomości pęknie z wielkim hukiem? W takim przypadku wszystkie te instytucje musiałyby liczyć się z dużymi stratami, a przynajmniej zakręciłoby to kurek z forsą, która płynie do nich już od kilku lat. A co jeśli spadki wyniosą nie 15-20 procent, a na przykład 50? Co stoi na przeszkodzie?

Ci, co mieszkań nie mają chcieliby, aby ich ceny spadały. Każdy, kto ma już mieszkanie chciałby, aby jego wartość rosła. A kto pisze artykuły w gazetach? Kto zamawia ekspertyzy rynkowe, kto je komentuje? Czy ci ludzie mają mieszkania, czy może wstrzymali się z zakupem? Idąc dalej tym tropem, jeżeli sprzedaż mieszkań spadnie, to oczywiście ceny mieszkań też polecą w dół. Dlatego im zależy na tym, aby sprzedaż nie malała. Dlatego "zaklinają rzeczywistość". I nawołują: kupujcie teraz, bo za chwilę nasze mieszkania znów będą niebotycznie drogie!

Ach ta nasza wrodzona podejrzliwość... te teorie spiskowe... brrr... Czas skończyć ze zgadywaniem i wziąć się na poważnie za przygotowanie do transakcji życia. W przeciwnym przypadku skończymy tak, jak zwykle - wynajmując kolejne lokum i spłacając czyjś kredyt. No, bo przecież trzeba gdzieś mieszkać.

No ale przecież w Ameryce można kupić dom za 3000$. Więc dlaczego u nas miałoby być inaczej?




poniedziałek, 19 stycznia 2009

Coraz więcej "za"

GUS podał, że w 2008 roku do użytku oddano rekordową ilość mieszkań: 163833. Eksperci, komentując te informacje, postawili tezę, że tak dobrego wyniku branża budowlana nie powtórzy przez najbliższych kilka lat. Ponadto najbliższego odbicia można się spodziewać na rynku najwcześniej za dwa lata.

Odbicie na rynku mieszkań nastąpi w 2010 r.

Skoro ceny mieszkań w 2010 roku mogą rosnąć, to znaczy, że ten rok jest dobrym wyborem na kupno mieszkania. Tym bardziej, że w tym samym roku prawdopodobnie wejdzie w życie Rekomendacja T, która może odciąć naszą rodzinkę od kredytu hipotecznego.

Dlatego ustaliliśmy, że jeszcze w tym roku sfinalizujemy transakcję kupna naszego mieszkania. I to już lepiej brzmi, niż "kupujemy mieszkanie". Nasz cel nabiera kolorów:

W tym roku kupujemy mieszkanie.




niedziela, 18 stycznia 2009

Stan początkowy

Szukanie mieszkania to nie jest taka prosta sprawa. Tym bardziej, że to ma być wyjątkowe mieszkanie. Dlatego postanowiliśmy działać zgodnie z jakimś planem. Planu jeszcze nie ma, ale jak wiadomo - co nagle to ...

W każdym bądź razie od czegoś trzeba zacząć. Na początek sprawdziliśmy z czym startujemy. Co już mamy. Jaka jest nasza baza. Potem przeanalizujemy ten stan początkowy i zobaczymy, czy to co jest wystarczy na początek, czy może będzie trzeba coś jeszcze dorzucić zanim wystartujemy w tę podróż.

Nasze zasoby na początek:
Tata - 1szt.
Mama - 1szt.
Dzieci - 1szt. (drugie w drodze ;)
Kot - 1szt.
Tysiące PLNów leżących na koncie w banku - 5szt.
Tysiące PLNów co miesiąc zasilających nasze konto w banku - 5szt.
Czas - 0,5szt.
Determinacja - jak zwykle na początku - wysoka.

Tak... plecak wypchany po brzegi. No to w drogę! Zabieramy się za analizowanie...

piątek, 16 stycznia 2009

Przyjechał Szwagier

Zasada: Przez weekend nie myślimy o mieszkaniu :)

Za to małe przypomnienie. Jak wygląda życie z kotem...


czwartek, 15 stycznia 2009

Kredyty, kredyty, kredyty

Co się dzieje z tymi kredytami hipotecznymi? Po tym, co miało miejsce w październiku i listopadzie trudno znaleźć bank, który byłby gotów wyłożyć górę pieniędzy, za którą moglibyśmy dostać nasze mieszkanie. Brak zaufania na rynku międzybankowym wpływa niekorzystnie na akcję kredytową tychże. Ale bankowcy chcą pożyczać. Czekają tylko np. na taki ruch:

Banki ruszą z kredytami, kiedy zmniejszy się obowiązkowa rezerwa

Z drugiej strony pod koniec roku RPP (a także analogiczne instytucje w innych krajach) obniżyła stopy procentowe , co znowu wpłynęło na obniżenie oprocentowania kredytów:

Oprocentowanie kredytów hipotecznych niższe niż przed nasileniem kryzysu

Tymczasem KNF straszy nas "Rekomendacją T":

KNF: kredyty nie dla wszystkich

Na szczęście do tego czasu (początek 2010 roku) my już dawno będziemy mieli problemy związane z otrzymaniem kredytu za sobą :) Czego Wam i nam życzymy!

środa, 14 stycznia 2009

Gdzie to my byliśmy...

A tak, Decyzja.
Decyzja, jak już zapewne wiecie z poprzedniego wpisu została podjęta. Tak, właśnie tak! Kupujemy mieszkanie!
I to nie byle jakie mieszkanie. "Nasze Pierwsze Mieszkanie".

Prosta sprawa, powiedzieć "kupujemy". Teraz pora pokazać, że reszta też nie jest tak trudna, jak się wydaje.

Do kupna mieszkania przymierzaliśmy się już kilkukrotnie. Zawsze pojawiały się okoliczności, które nas od tego odwodziły. Albo wyprowadzka do innego miasta, albo przyjście na świat potomka, albo horrendalne ceny nieruchomości. Tym razem jednak nie zamierzamy tak łatwo odpuścić. Podnosimy tę rękawicę, stajemy twarzą w twarz z problemem, zakasujemy rękawy!

Sytuacja na rynku mieszkaniowym w Polsce jest teraz dość ciekawa. Po kilku latach bujania w chmurach ceny mieszkań pomału, acz uparcie zniżają się do przyziemnych poziomów. To stwarza szansę dla takich jak my. Tych, którzy nie potrafili bądź nie mogli podjąć takiej decyzji kilka lat temu.

Więc czas powiedzieć "Do dzieła!"

Mamy gorącą nadzieję, że blog ten trafi do ludzi w podobnej sytuacji, co nasza. Do tych, którzy przymierzają się do zakupu swojego (niekoniecznie) pierwszego mieszkania. Chcemy pokazać jak my się do tego zabieramy, jakie błędy popełniamy i jakie sukcesy odnosimy. Być może pomoże on (ten blog) czytelnikom (Wam) w stoczeniu podobnej bitwy i odniesieniu sukcesu na tym polu.



wtorek, 13 stycznia 2009

Decyzja

Kupujemy mieszkanie.