poniedziałek, 2 lutego 2009

Inwestowanie w siebie

Dziś kilka słów o oszczędzaniu i inwestowaniu oraz o moim podejściu do tych spraw. Głębiej tematem zainteresowałem się około półtora roku temu. Pozbyliśmy się telewizora i od razu zyskałem kilka minut, czy nawet godzin dziennie, które mogłem spożytkować w inny sposób. I co zrobiłem z tym czasem? Jak wielu innych przede mną - wpadłem w otchłań internetu.

Próbowałem jakoś poznać internet "na nowo". Czytałem o nurcie nazwanym "Web 2.0", gdzie za treść publikowaną w witrynie nie odpowiada konkretna instytucja, firma lub czasopismo, ale sami użytkownicy. Jednym ze sztandarowych portali tego nurtu w Polsce jest wykop.pl. Zainteresowałem się tematem i dzięki temu poznawałem internet z trochę innego punktu widzenia. Zaskutkowało to tym, że usunąłem ze swoich bookmarków onet, wirtualną czy gazetę. Niestety. Dzisiejszy wykop to nie to samo, co kiedyś. Kolejny raz potwierdza się zasada, że jak coś jest do wszystkiego to jest ... To co jest mainstreamowe, popularne, traci swoją nutkę nowości, świeżości.

To właśnie na wykopie odkryłem takie blogi jak oszczedzanie.net i APP Funds. Od jakiegoś czasu możecie trafić na te strony klikając po prawej stronie w dziale Ciekawe Blogi. To tam się nauczyłem podstaw oszczędzania i inwestowania i dzięki nim poznałem prawdziwą wartość pieniędzy.

Okazuje się, ze nie musi być wcale tak, że całość dochodów znika jeszcze przed kolejną wypłatą. Zacząłem odkładać część dochodów. Początkowo 1% procent. Z czasem wzrosło to do prawie 20%. Przy czym za tę ostatnią wartość bezpośrednio jest odpowiedzialny jeden ze szwagrów, który nas do tego namówił. Co prawda nadal "brakuje do pierwszego", ale teraz wiemy gdzie te pieniądze się podziały.

Większość tych pieniędzy trafia na specjalne konto oszczędnościowe. I już niedługo posłużą nam do opłacenia części kosztów zakupu mieszkania. I pomyśleć, ze jeszcze pół roku temu nie mieliśmy prawie nic...

Równolegle do odkładania "dużej" kasy, 2% dochodów topię w funduszach inwestycyjnych. Moje inwestycje od początku charakteryzują się chaotycznością. Trochę akcji, trochę obligacji, trochę rynku pieniężnego, trochę misi. Co kilka dni sprzedaję jakieś jednostki, żeby zakupić inne. Cały czas wszystkie transakcje zapisuję i analizuję. W tej chwili "przegrałem" w ten sposób jakieś 30% kapitału. Godzę się z tymi stratami. Traktuję je trochę jak opłatę za szkolenie z inwestowania. Zyskuję potrójnie.

Po pierwsze wychodzi to i tak taniej niż profesjonalne kursy zarządzania pieniędzmi. Wciąż obracam małymi kwotami.
Po drugie, mimo, że kwoty są małe to i tak jest to zabawa własnymi pieniędzmi, więc zapewnia realne emocje a nie takie jak występują podczas gier wirtualnych (Wirtualnie też gram. Obecnie na platformie gra.invest24.pl).
Po trzecie, gdybym nie inwestował aktywnie tylko dopłacał cały czas do jednego, wybranego funduszu mój wynik byłby zapewne jeszcze gorszy.

Równolegle uczę się też teorii. A dokładniej, robię darmowy kurs o inwestowaniu dostępny on-line. Jedna lekcja dziennie. Kilkanaście minut zamiast gapienia się w telewizor. Po ukończeniu kursu i zaliczeniu wszystkich testów, NBP przysyła certyfikat potwierdzający udział w kursie. Dzięki temu znów czuję się jak student :)

Wiem, że jestem płotką, jeżeli chodzi o tematy giełdowe itp., ale cały czas się uczę. Myślę, że już niedługo osiągnę poziom, który pozwoli mi na zarabianie na moich inwestycjach.

Tyle o mnie, wyszło tego dość sporo, ale dla was też coś mam. Dobra rada. Spróbujcie przez kilka miesięcy odkładać mały procent dochodów. Niech to będzie nawet 1% na początek. Systematycznie. Najlepiej na jakieś osobne konto, w bezpieczne fundusze pieniężne, albo nawet do skarpety. Zapewniam, że przez pół roku nie zauważycie ubytku tych pieniędzy. Natomiast po pół roku będziecie mieć miłą niespodziankę. I to od was będzie zależało, co dalej z tą kasą zrobicie. Obiadek w drogiej restauracji? Nowy ciuch? Jakiś gadżet? A może lepiej zainwestować w coś, co przyniesie zysk? Jeżeli macie jakieś pomysły - dajcie znać. A może już macie podobny sposób na oszczędzanie? Podzielcie się wrażeniami w komentarzach.

Poczytajcie sobie te blogi i dobre rady w nich umieszczone. Oczywiście do wszystkiego trzeba podchodzić po swojemu i nie każda rada aplikuje się do każdej sytuacji. Dlatego, czytajcie ze zrozumieniem.


4 komentarze:

  1. Oprócz normalnego oszczędzania tj. takiego o którym wspomniałeś - ileśtam % w skali np. miesiąca, polecam również przelewanie chociażby tego 1% miesięcznie na wybrany cel charytatywny.
    Pomagając dzieciakom w taki sposób, motywujesz się podświadomie do dalszego zarabiania pieniędzy, bo później chcesz przelewać im jak najwięcej. Ty 1% nie odczujesz, ale ile to dobrego może zdziałać.
    Aby pomóc sobie, warto najpierw pomóc innym.

    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesująca rada. Popieramy!

    OdpowiedzUsuń
  3. widze pewien blad logiczny, otoz aby pomoc innym, najpierw warto pomoc sobie, by moc byc w stanie pomagac innym...

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy, oczywiście masz rację, ale prawda jest taka, że nawet jak masz niewiele już możesz zacząć pomagać. Potrzebującym wystarczą drobne kwoty, a często to nawet nie muszą być pieniądze...

    I w ten sposób dochodzimy do stwierdzenia: pomagając sobie, pomagajmy innym, aby pomagając innym, pomagać sobie :)

    OdpowiedzUsuń