sobota, 21 lutego 2009

Krakowskie becikowe - czyli ile kosztuje niewiedza

To, że niewiedza kosztuje, wiedzą wszyscy. Wczoraj mieliśmy okazję przekonać o tym na własnej skórze. A było to tak.

Kilka lat temu, we wspaniałym mieście Krakowie, wydarzyła się cudowna historia. Do naszej dwuosobowej, na ten czas, Rodzinki przybyło Dziecko. Nie takie zwykłe dziecko tylko właśnie Dziecko. Wraz z Jego przybyciem na barki Taty spadł obowiązek załatwienia kilku spraw urzędowych. Między innymi konieczne było złożenie wniosku o becikowe. I wtedy właśnie objawiła się niewiedza, która kosztuje. Nie dość, że wniosek o becikowe trafił nie do tego urzędu co trzeba, to jeszcze błędny wybór urzędu skutkował brakiem wniosku o tak zwane gminne becikowe, które Rodzince przysługiwało, choć ona o tym nie wiedziała. Jak się okazuje, różnica pomiędzy miejscem zameldowania a miejscem zamieszkania, jest jednak znacząca. Rodzinka żyła, tym samym, w niewiedzy przez kilka lat.

Ostatnio historia zatoczyła koło i do trzyosobowej, tym razem, Rodzinki przybyło Drugie Dziecko. Rodzinka radośnie zmieniła statut na Rodzinkę czteroosobową, a Tata znów stanął przed ciężkim urzędniczym zadaniem. Tu jednak historia popłynęła troszeczkę innym korytkiem. Z niewiadomych przyczyn Tata przed wyjściem z domu wykonał telefon i sprawdził gdzie dokładnie powinien złożyć wniosek o becikowe. Oczywiście chodziło o Wydział Świadczeń Socjalnych Urzędu Miasta Krakowa przy ul. Stachowicza 18. I jakże miła niespodzianka spotkała Tatę na miejscu, gdy okazało się, że mimo zameldowania obojga rodziców poza Krakowem i tak przysługuje im gminna jednorazowa zapomoga finansowa z tytułu urodzenia się dziecka. Jednak warunek jest taki, że rodzice w Krakowie mieszkają i pracują a samo miasto stanowi centrum ich życia. W celu poświadczenia powyższego należy złożyć stosowne oświadczenie oraz ksero np. umowy najmu.

Tata wszystkie papiery dostarczył i złożył w urzędzie w piątek trzynastego i jakież było zdziwienie całej Rodzinki, gdy już tydzień później (czyli wczoraj) odebrali listowne potwierdzenie przyznania zapomogi. Jeszcze bardziej zaskakujące było, że pieniążki na koncie pojawiły się w kilka godzin po przyjściu listu.

Cała historia skończyła się bardzo dobrze, choć pozostało pewne poczucie straty - przecież kilka lat wcześniej również można było postarać się o dodatkowe becikowe. Mówi się trudno i płynie się dalej. Nauczka jest - byleby nie zabłądziła w lesie.

Biorąc pod uwagę powyższe, należy skorygować nieco nasz stan zasobów z którymi kroczymy po wymarzony cel - mieszkanie. Na początku wyglądało to tak. A teraz:
Tata - 1szt.
Mama - 1szt.
Dzieci - 2szt.
Kot - 1szt.
Tysiące PLNów leżących na koncie w banku - 7szt.
Tysiące PLNów co miesiąc zasilających nasze konto w banku - 5szt.
Tysiące pieluch co godzinę zasilających podłogę wokół nieopróżnionego kosza na pieluchy - 10szt.
Czas - 0,001szt.
Determinacja - tli się gdzieś na dnie z powodu braku czasu i/lub lenistwa (niepotrzebne skreślić).

Sytuacja finansowa wygląda coraz lepiej, trochę słabiej - zasoby czasu. Ale nie ugniemy się! Za niedługo coś w nas pęknie, powstaniemy, pójdziemy i kupimy mieszkanie!

A przynajmniej obejrzymy sobie jakieś z bliska.

3 komentarze: